olaplex.jpgJakiś czas temu pisałam na blogu o zabiegu odbudowy zniszczonych farbowaniem lub rozjaśnianiem włosów, Olaplexie. Wspominałam wówczas, że prawdopodobnie zdecyduję się na ten zabieg. Byłam już nawet po wstępnych konsultacjach w salonie fryzjerskim. Rzeczywiście się zdecydowałam!

Opiszę pokrótce, jak wyglądał zabieg kuracji Olaplexem i najważniejsze, czyli efekty! A jest o czym pisać. 🙂

Olaplex wykonuje się najczęściej równolegle z rozjaśnianiem, ponieważ ma zapobiegać niszczeniu włosów przy tym zabiegu i odbudowywać już zerwane mostki dwusiarczkowe. Dowiedziałam się przy okazji wizyty w salonie, że Olaplex spopularyzowała Kim Kardashian – opowiadając o tej cudownej metodzie, która sprawiła, że rozjaśniła włosy z czerni do bieli bez ich zniszczenia. Nie chciałam być jak Kim i nie potrzebowałam żadnego rozjaśnienia, więc Olaplex w moim przypadku był wyłącznie kuracją odbudowującą.

Cały zabieg nakładania produktów Olaplex trwał około godziny. Jak wykonuje się regenerację Olaplexem? Najpierw dwudziestominutowa kuracja preparatem Olaplex Bond Multiplier, którą nałożono na moje dokładnie zmoczone i odsączone włosy. Po tym czasie na włosach ponownie rozprowadzono preparat (tym razem z właściwym składnikiem aktywnym), czyli Olaplex Bond Perfector. Bez spłukiwania! Kolejne 20 minut z drugą odżywką na warstwie pierwszej i finał. Po umyciu i wysuszeniu włosów okazało się, że są niesamowite!

Widoczne efekty kuracji Olaplex powaliły mnie na kolana. Nie żałuję każdej dziesięciozłotówki wydanej na ten zabieg. 🙂 Co się zmieniło? Wcześniej moje włosy były dość zniszczone – plątały się, często musiałam męczyć się z rozczesywaniem kołtunów, a końce miały tendencję do rozdwajania się. Po odżywkach i milionie minut poświęconych pielęgnacji włosów, można było uznać, że są ok. Olaplex pokazał mi, że do zdrowych włosów było mi jeszcze daleko. Różnica po zastosowaniu kuracji Olaplexem jest oszałamiająca!

Moje włosy zostały dogłębnie zregenerowane i czuć to nawet przy dotknięciu – są aksamitnie miękkie i mięsiste. Mimo, że dobrze nawilżone i wygładzone to nie są wcale ciężkie. Pasma mają w sobie taką lekkość i delikatność, a jednocześnie po złapaniu ich w garść czuć, że są mocne i zdrowe. No i rozczesywanie! Bajka, która nadal trwa – choć myślałam, że po kilku pierwszych myciach włosy wrócą do stanu przed Olaplexem. Grzebień wchodzi we włosy jak w masło, a rozczesywanie nie ma większego sensu, bo od razu po umyciu włosy przesypują się przez palce i wystarczy przeczesać je dłonią.

Regeneracja odbudowują mostki dwusiarczkowe Olaplex to metoda cud. Recenzje nie są wcale przesadzone i zachęcam każdego do przetestowania Olaplexu na swoich włosach. Warto! 🙂